Strona główna » Ciąża » Strata dziecka i depresja – poznaj historię rodziców
15 października to Dzień Dziecka Utraconego. Dzień obchodzony przez sporą część rodziców, których marzenia o rodzicielstwie pękły jak bańka mydlana. Dwie kreski, pierwsze USG, bicie serduszka, oczekiwanie na narodziny i beztroskie macierzyństwo. To marzenie wielu rodziców. Niestety, marzenia nie zawsze się spełniają, a czasami na jednym z etapów ich realizacji zamieniają się w najgorszy koszmar. Strata dziecka jest jednym z nich. O tym jak bolesne są to doświadczenia opowiada Paulina oraz Liliana * – kochane Mamy po stracie.
Jestem mamą po stracie czwórki dzieci, na różnym etapie ciąży, mamą w depresji z nerwicą lękową. Temat straty, śmierci dziecka jest w naszym kraju tematem tabu, zwłaszcza gdy jeden z rodziców doświadczy depresji. Wciąż w społeczeństwie krąży przekonanie, że depresja to nie choroba, że to wymyślanie głupot, by nic nie robić. Dla wielu wydaje się niemożliwe, że ktoś, kto ma pracę, dom, wyjeżdża na wakacje może mieć depresję. Ale to mit – bardzo krzywdzący. Depresja może dotknąć każdego z nas, zwłaszcza osób, które doznały jakiejś traumy. W tym traumy, jaką jest utrata dziecka. Chciałabym opowiedzieć Wam historię moją i mojej przyjaciółki Liliany.
Liliana i jej mąż spodziewali się pierwszego dziecka. Mieli spokojne życie, dom i pracę. Przepełnieni radością wybierali ubranka i zastanawiali się, jak urządzić pokoik. Niestety, radość nie trwała długo. Pewnego wieczoru Liliana poczuła bardzo mocne skurcze, zaczęła krzyczeć do męża, że rodzi. On początkowo nie wierzył, przecież to za wcześnie. Ale widząc Lilianę, wiedział, że coś jest nie tak…
Szybki telefon na pogotowie. Liliana zaczęła rodzić w 23. tygodniu ciąży. Wody o wątpliwym zapachu i zielone – zakażenie. Urodził się Adaś, który żył zaledwie kilka godzin. Liliana nie była w dobrym stanie z powodu zakażenia organizmu. Były łzy, ból i niedowierzanie. Po kilku dniach odbył się pogrzeb. Reakcja rodziny i znajomych była różna. Część nie wiedziała jak się zachować, więc unikali Liliany. Inni nic nie mówili, jakby nic się nie stało, po prostu odeszli, zniknęli.
Rodzina pomagała, jak umiała, jednak w niewiedzy swoimi słowami sprawiała dodatkowy ból. Padały słowa takie jak: „Umarło ci? Być może byłabyś złą matką, być może nie zasługiwałaś na dziecko, więc zmarło”. Liliana dowiedziała się także, że „gdyby przeżył, byłby rośliną, bardzo chorą, dlatego dla nie lepiej, że odszedł”. W tym wszystkim nawet słowa wypowiedziane przez położną dodały bólu:„Nie przesadzaj, już tyle kobiet poroniło i jakoś żyją”.
Wszystkie te słowa sprawiały, że rana w sercu Liliany był coraz większa. Kiedy jej stan psychiczny był coraz gorszy, usłyszała kolejne złe słowa: „Jaka depresja, to zwykła żałoba, popłaczesz i ci przejdzie”, „Ludzie wymyślają depresję, bo są niezaradni, kiedyś tego nie było”…
Liliana po dłuższym czasie nauczyła się jakoś z tym żyć. W końcu udało się, urodziła synka, a po kilku latach pojawiło się kolejne dziecko, choć nie obyło się bez komplikacji. Zaczął się poród przedwczesny, ale na szczęście udało się go zatrzymać. Liliana zmuszona była leżeć do końca ciąży. Natłok zajęć i obowiązków oraz brak wsparcia sprawiły, że Liliana zaczęła się denerwować, i miewała „humory”. Po namowie udała się do lekarza psychiatry. Diagnoza? Depresja. Dziś przyjmuje leki i wstydzi się mówić, że ma depresję i chodzi do psychiatry. Boi się, że ludzie pomyślą, że coś sobie wymyśliła, że inni mają większe problemy, że skoro chodzi do psychiatry, to jest wariatką.
Moja historia? Równie bolesna. Możesz ją przeczytaj tutaj.
Paulina (red. Krzysztof Opeldus)
* Imię zostało zmienione.
Oceń ten wpis
Twoja opinia jest dla mnie ważna.
Ocena 5 / 5. Głosów: 9
Nie dodano jeszcze żadnej oceny.
Skomentowano 4 razy
🙁 płakać się chcę.. nie wiem co powiedzieć
@Agata, to bardzo trudne doświadczenie. Mocno Cię ściskam! Krzysztof
Nikt nie zrozumie jaki to ból zwalałbym już umrzeć
@Tatuś, dziękuję za Twój komentarz. Ważne jest przeżycie żałoby i to, by pozwolić sobie na przeżywanie, tak długo jak będzie to potrzebne. Stratę dziecka przeżywa zarówno kobieta, jak i mężczyzna. Przeżywamy ją różnie, ale obojętnie obok straty przejść się nie da. Wszystkiego dobrego! Krzysztof