15 października każdego roku jest obchodzony Dzień Dziecka Utraconego. Dla wielu rodziców jest to kolejna rocznica pożegnania się ze swoim utraconym dzieckiem. To nie jest „święto” jak niektórzy sugerują. To nie jest również kolejne „katolickie święto” – „Day of the Lost Child” obchodzony jest w Stanach Zjednoczonych od ponad 80 lat. Dzień Dziecka Utraconego, który obchodzimy w Polsce powstał z inicjatywy Organizacji Rodziców po Stracie i Rodziców Dzieci Chorych „Dlaczego”.
Rodzice dzieci, które nie przyszły na świat lub już ich nie ma na tym świecie – nie świętują, ale dzień ten pragną obchodzić odświętnie. Pamiętają, nie zapominają, wspominają, mają pytania na które nie znajdują odpowiedzi. To są pytania na które i ja nie znajduję odpowiedzi, bo jestem rodzicem, który stracił dwójkę dzieci w brzuszku. Co prawda było to kilka lat temu i można powiedzieć, że czas leczy rany i rzeczywiście coś w tym jest, ale jest też coś co zostaje na zawsze – pustka. Pustka której nie rozumiałem wcześniej, a którą odczuwała moja żona. Pustka, którą poczułem dopiero kilka tygodni temu i przyszła bez zapowiedzi, nagle, nie wiadomo skąd, tak po prostu. Jest to uczucie, z którym moje męskie serce musi nauczyć się żyć, bo jest to szczelina nie do wypełnienia.
Straty dziecka nie da się zastąpić „innym” dzieckiem, dlatego nie warto radzić „będziecie mieli kolejne”. To tak jakby powiedzieć żonie po śmierci męża „jeszcze będziesz mieć męża”, a mężowi „jeszcze będziesz mieć żonę”. Mimo, iż wynika to z dobrych intencji, jest to niefortunne nieporozumienie i próba nietrafnego pocieszenia. Nie warto też mówić „tak widocznie musiało być”, bo absolutnie nie musiało tak być! Współczuję każdemu rodzicowi z osobna, który musiał się zmierzyć ze stratą dziecka. Rozumiem, że są rodzice, którzy stratę przyjęli i dalej żyją jak gdyby nic – nie neguję tego, bo mają do tego całkowite prawo. Tak jak całkowite prawo mają do tego rodzice, którzy przeżywają ogromny ból po stracie.
W związku z tym mam ogromną prośbą, a nawet APEL, który pragnę skierować do każdego z osobna – choć w szczególny sposób do tych wszystkich, którzy mogą zmienić coś na rzecz innych: rządzących, szpitali, lekarzy, pielęgniarek. Rodzice, którzy stracili dziecko nie oczekują szczególnego traktowania, nie chcą współczucia i nie potrzebują zrozumienia. Rodzice, którzy stracili dziecko pragną wyłącznie szacunku, aby mogli w spokoju przeżyć ten trudny czas.
Rodzice po stracie dziecka chcieliby mieć możliwość przebywania na osobnej sali. Przeżywanie straty w szpitalu i dzielenie sali z innymi kobietami, które za chwilą będą rodzić, a później tulić do serca dziecko jest bardzo bolesne i obraz tego doświadczenia będzie zawsze wracał i bolał zawsze tak samo. Można temu zaradzić, a jeśli z jakiegoś bardzo poważnego i niemożliwego do pokonania powodu nie jest to możliwe, to w ostateczności wymyślono parawany – na pewno jakiś znajdzie się na szpitalnym oddziale.
Rodzice po stracie chcieliby pożegnać się z dzieckiem i mieć możliwość jego pochówku. To jest tak naturalne i tak potrzebne, że każdy kto tylko może powinien rodziców w tym wspomóc. Zniechęcanie i utrudnianie tego ze strony personelu medycznego jest nie na miejscu. Tak samo nie na miejscu jest nazywanie dziecka „zlepkiem komórek” czy „kawałkiem tkanki” – dziecko jest dzieckiem od samego początku i nie uczy tego religia, a biologia. Potwierdza to również USG – już przed 10. tygodniem można zobaczyć ręce i nogi, a zgodnie z nauką rozwinięta jest już większość układów i narządów.
Rodzice po stracie chcieliby mieć zapewnioną opiekę psychologiczną, otrzymać pakiet informacji gdzie mogą szukać pomocy i wiedzieć jakie mają prawa. Pragną też, aby im tych praw nie zakazywać i aby ich nie unikać.
Rodzice po stracie jak nigdy wcześniej potrzebują rozmowy i normalności – być może teraz potrzebują właśnie Ciebie.
Krzysztof Opeldus (Tata prezes)
Oceń ten wpis
Twoja opinia jest dla mnie ważna.
Ocena 4,7 / 5. Głosów: 17
Nie dodano jeszcze żadnej oceny.
Skomentowano 5 razy
Poronienie to jest ogromny ból, szczegolnie dla samej kobiety bo ona to dziecko nosiła pod sercem. W ogóle śmierć dziecka to jest tragedia, niewazne w jakiem wieku było czy to niemowlę czy już dorosłe.
@Wiki, niestety ten ból jest bardzo duży i doświadczyłem go przy żonie jak i przy kilku historiach przyjaciół. Wiem, że byłoby nam wszystkim łatwiej gdyby w tym bólu towarzyszył szacunek. Niestety okazuje się, że nie jest o ten szacunek łatwo. Pozdrawiam Cię serdecznie! Krzysztof
Jest to smutne , a szczególnie dla tych co się starają o te dzieci latami , a tu nic nie wychodzi….
Mam za soba strate dziecka nienarodzonego i strate 10 miesiecznego niemowlecia. Bol po utracie tego drugiego jest MILION razy wiekszy…
@Monika, nie wyobrażam sobie tego bólu i ogromnie współczuję 🙁 Tak sobie myślę, że nie da się tego tak po ludzku ogarnąć. Dziękuję za podzielenie się tym trudnym doświadczeniem. Ściskam mocno, życzę dużo siły ❤ Krzysztof