Strona główna » Wychowywanie dzieci » Dlaczego nie warto krzyczeć na dzieci
Nie jestem święty. Zdarza mi się podnieść głos. Nie usprawiedliwiam tego. Świadomość jak krzyk rujnuje zaufanie sprawia, że robię to naprawdę rzadko. W byciu rodzicem nie chodzi o to, aby zaprogramować się na idealność. W byciu rodzicem chodzi o to, aby z każdym dniem stawać się lepszym.
Samo słowo KRZYK wzbudza negatywne emocje. Gdy spróbujemy przywołać w swojej głowie sytuacje, w których ktoś na nas krzyczał, nierzadko szybciej bije nam serce. Skoro nasz umysł i ciało podpowiadają nam, że krzyk jest zły, to zastanawiające jest dlaczego tak wielu rodziców praktykuje go na swoich dzieciach.
Nie ważne jak często krzyczymy na dziecko, nie ważne, że zdarza nam się to tylko raz na jakiś czas. Powinniśmy natychmiast przestać. Już biegnę z wyjaśnieniem.
Dziecko za to widzi kogoś przed kim należy się bronić. Gdy krzyczymy, w naszym dziecku zachodzą liczne zmiany. Mięśnie zaczynają się napinać, serce bije szybciej a żołądek się ściska. Wszystko w jego ciele podpowiada mu, że znajduje się w sytuacji zagrożenia i przyjmuje postawę obronną. Nie widzi więc w nas już kogoś, kto daje mu poczucie bezpieczeństwa, a kogoś kto stwarza zagrożenie, co więcej – sam się nim staje.
Kiedy zastanowimy się nad tym w jakich sytuacjach krzyczymy na dziecko, to są to zazwyczaj sytuacje związane z naszą reakcją na przemoc. Dziecko bije swojego brata lub siostrę, niszczy zabawkę, wpadło w złość i krzyczy. Kiedy przyjmiemy, że krzyk jest formą przemocy (a jest) to zrozumiemy, że reakcją na przemoc nie może być przemoc. Powtarzamy dziecku, że przemoc jest zła, sami używając przemocy. Nasz krzyk powoduje w dziecku lęk i poniża je, a przemoc potęguje przemoc.
Jeśli jako rodzice nie zaczniemy panować nad swoim brakiem cierpliwości i podnoszeniem głosu doprowadzimy do sytuacji, do której żaden rodzic nie chciałby dopuścić. Nasze dziecko przestanie nam ufać. Budowanie bliskiej relacji z dzieckiem wymaga od nas zmiany sposobu komunikacji i uzbrojenia się w cierpliwość. Kiedy chcemy stworzyć między nami a naszymi dziećmi relację bliskości i miłości, to powinniśmy w rozmowie zniżyć się do poziomu dziecka, nie patrząc na nie z góry. W ten sposób nasze dziecko nie czuje zagrożenia, nawet jeśli słowa, jakie chcemy mu przekazać będą dotyczyć jego zachowania.
W społeczeństwie przyjęło się, że nasze słowa trafią do kogoś lepiej, kiedy je wykrzyczymy. Wydaje nam się, że jak podniesiemy głos to nasze dziecko lepiej zrozumie to, co chcemy mu przekazać. Pomyślmy o naszych czasach szkolnych, kiedy baliśmy się jakiegoś nauczyciela, ale tak naprawdę. Czy łatwo było nam przyswoić wiedzę z lekcji, którą prowadził nauczyciel, którego bardzo się baliśmy? Nie sądzę. Tak samo jest z dziećmi. One nie myślą w tym czasie o sensie naszych słów, ponieważ całe skupiają się na tym, że nie czują się teraz bezpiecznie.
Czytałem różne publikacje na temat krzyku, zacząłem obserwować innych, czerpać z doświadczeń. Gdy zauważyłem jakie krzyk powoduje zmiany w dziecku, to mnie zmroziło. Jako rodzic nigdy nie miałem w sobie złych intencji, ale zdarzało mi się częściej niż teraz podnosić głos. Od tego czasu z większą świadomością kontroluję moje słowa i ton moich wypowiedzi.
Przyjmuję jednak jedną sytuację i możliwość, w której krzyk jest „dozwolony”. Są to sytuacje zagrożenia, niebezpieczeństwa kiedy nasza reakcja musi być szybka i zdecydowana. Kiedy nie jesteśmy w stanie w inny sposób zareagować, a musimy zmusić dziecko do szybkiej reakcji na zagrożenie.
Mamo, tato nie krzycz na swoje dziecko!
Krzysztof Opeldus (Tata prezes)
Oceń ten wpis
Twoja opinia jest dla mnie ważna.
Ocena 4,8 / 5. Głosów: 20
Nie dodano jeszcze żadnej oceny.