Strona główna » Wychowywanie dzieci » Dziecko po kąpieli w fontannie może nawet umrzeć
Zagrożenia jakie niesie zabawa w fontannie są bardzo duże. Niektórzy o nich ostrzegają, a jeszcze inni lekceważą. Sanepid bije na alarm co roku w porze letniej, ale kto by ich słuchał – ciągle tylko ostrzegają przed wszystkim i robią ludziom problemy. W tym wypadku ostrzeżenie jest szalenie potrzebne, bo ryzyko utraty zdrowia i życia jest całkiem realne i na wyciągnięcie ręki. Można temu łatwo zaradzić i nie zgadzać się na to, aby dzieci kąpały się w fontannie.
Przeczytaj o zagrożeniach z perspektywy wody z fontanny – nie traktuj tej wiadomości z przymrużeniem oka, bo zawiera w sobie szereg realnych niebezpieczeństw, które są potwierdzone badaniami i doświadczeń rodziców i ich bliskich:
Jestem wodą z fontanny i chciałabym Cię ostrzec przed moją gościnnością. Wiem, że dzieci mnie uwielbiają i ściągają swoje ubrania, żeby móc w mojej obecności szaleć. Kąpią się, tańczą, krzyczą i biegają. Wszystkim dookoła wydaje się, że to niewinna dziecięca radość. Wiem, że jestem otwarta i przyjemnie się w mojej obecności schłodzić, tym bardziej kiedy wszystkich zalewa fala upałów. Już nie panuję nad tym co się dzieje, już nie mogę dłużej milczeć – jestem śmiertelnie chora i mogę zarażać.
Wykryto u mnie gronkowca, paciorkowca, salmonellę, bakterię E.coli, legionelli, enterokoki, jaja pasożytów oraz inne niesklasyfikowane drobnoustroje, grzyby i pleśnie. To wszystko jest na tyle poważne, że już dłuższe przebywanie w mojej obecności i wdychanie moich oparów może zagrażać zdrowiu. Przekroczenie progu fontanny może zagrażać nawet życiu. Niektóre z chorób i dolegliwości jakie mogę przenosić to grzybica stóp, zapalenie płuc, utrata świadomości, zapalenie opon mózgowych, wysoka gorączka, infekcje oczu i uszu oraz groźne alergie skórne.
Stwierdzono, że przyczyną mojego stanu jest obieg zamknięty wody – nie mam gdzie pozbyć się swojego zakażenia, a wysoka temperatura temu sprzyja i rozmnaża moje bakterie. Koło się zamyka, dokładnie tak jak mój obieg. Próbowano mnie leczyć filtrowaniem i chlorem, ale to nie pomogło. Nieco bakterii dołożyli bezdomni, którzy się kąpali czy prali swoje ubrania. Później psy szalejące w mojej wodzie i sikające do niej. Widziałam też szczury i jakieś robaki. Najgorzej jednak jest z ptakami, bo zostawiają u mnie swoje odchody. Później te bakterie do domu zabrały dzieci, ale dalej jest ich dużo i nie potrafię się ich pozbyć.
Czy dzieci będą się ze mną jeszcze bawić? Tego nie wiem, ale nie mogłam milczeć. Wiem, że zarażam, a choroby, które przenoszę są groźne dla zdrowia i życia. Nie chcę zabijać – nie pomagaj mi w tym.
Krzysztof Opeldus (Tata prezes)
Oceń ten wpis
Twoja opinia jest dla mnie ważna.
Ocena 5 / 5. Głosów: 2
Nie dodano jeszcze żadnej oceny.