Strona główna » Wychowywanie dzieci » Jak przygotować dziecko na rodzeństwo
Kiedy mój syn Antoś dowiedział się, że będzie miał siostrę był jedynakiem i miał około 16 miesięcy. Można by się zastanowić czy takie małe dziecko warto przygotować na brata czy siostrę. Czy ono rozumie co się w jego małym życiu teraz stanie, co zmieni się w funkcjonowaniu całej rodziny. Razem z żoną podjęliśmy decyzję, że naszego małego chłopca przygotujemy na przyjście siostry i zrobiliśmy to całkiem świadomie, rozmawiając o tym z naszym synkiem już na kilka miesięcy przed rozwiązaniem.
Będąc obserwatorem relacji w rodzeństwie kilkuletnich dzieci, już wtedy widziałem, że przyjście na świat brata lub siostry dla tego malca, które miało rodziców na wyłączność jest bardzo trudnym doświadczeniem. Dziecko musi nagle podzielić się rodzicami, którzy byli dla niego całym światem. Jako rodzice chcieliśmy, aby nic nagle nie przyszło, żeby nasze dziecko mogło oswoić się z myślą, że nowy członek rodziny będzie tak samo ważny jak on. Kilkunastomiesięczne jak i kilkuletnie dzieci nie potrafią radzić sobie z emocjami, nie umieją ich nazywać, dlatego jako dorośli nie możemy wymagać, aby nasze małe dziecko przyjęło z otwartym sercem młodsze rodzeństwo. Rodzice, dziadkowie i inni bliscy chcieliby, aby dziecko od razu podzieliło się swoimi zabawkami i akceptowało każde odczucie braku zainteresowania bliskich na rzecz swojego młodszego rodzeństwa. To jest niemożliwe, ale całkiem realne i przynoszące fantastyczne efekty jest oswojenie dziecka z przyjściem na świat nowego członka rodziny.
Ważne jest, aby rozpocząć rozmowy o rodzeństwie w czasie kiedy Twoje dziecko czuje się bezpieczne, nie przeżywa czegoś trudnego, nie jest w fazie buntu lub początkowym etapie wszystkiego na NIE. Chodzi w tym o dwie zasadnicze kwestie. Pierwsza, to nie dorzucać małemu dziecku kolejnych trudnych do przyswojenia informacji. Druga, to nie informować o rodzeństwie w czasie, w którym dziecko odbiera informacje negatywnie, aby nasz malec nie kojarzył tej wiadomości z czymś złym. Jako rodzice znamy swoje dziecko najlepiej i znalezienie tego optymalnego czasu na rozmowę nie powinno sprawić nam większych trudności. Małe dziecko z dnia na dzień może przejść w zupełnie inny etap swojego dzieciństwa – dzień wcześniej było na NIE, dziś już wszystko jest inne, wszystko jest na TAK. To dobry czas na oswojenie do rodzeństwa.
Małemu Antosiowi mówiliśmy o siostrze w taki sposób, aby on przyswoił tę informację jako wiadomość pozytywną. Używaliśmy bardzo naturalnego tonu, takiego zwyczajnego jak w codzienności. To ważne, aby nie celebrować tej informacji jak wydarzenia na wielką skalę, nawet jeśli Ty jako rodzic skaczesz z radości, to zastanów się czy tak silne emocje w rozmowie pomogą zrozumieć Twojemu dziecku to co się lada moment stanie. Czy uczucie święta nie spowoduje, że Twoje dziecko poczuje się mniej ważne i przez to nie będzie chciało słuchać dalej opowieści o bracie czy siostrze. Jeśli rozmowy o rodzeństwie trwają już wiele tygodni i sądzisz, że to nie daje żadnego efektu, to nie poddawaj się i dalej oswajaj. Tak było w naszym przypadku, kiedy dopiero po ok. 3 miesiącach od oswajania zauważyliśmy jakąkolwiek interakcję na nasze słowa i pierwsze małe pytania. Nie zniechęciło nas również to, że Antoś był w pewnym momencie oswajania bardzo przeciwny pojawieniu się siostry. Myślę, że wtedy zaczął rozumieć na swój sposób co to znaczy mieć siostrę. Akty sprzeciwu w naszym wypadku, w żadnym stopniu się nie urzeczywistniły. Dlatego zniechęcenie w oswajaniu trzeba odrzucić na bok i robić dalej swoje.
Ważne jest tutaj wyczucie i dawkowanie informacji. Na początku mówiliśmy Antosiowi o siostrze w formie faktów. Wskazywaliśmy, że mamusia ma w brzuszku dzidziusia i przypuszczamy razem z lekarzem, że jest tam Twoja malutka siostra. Rozmawialiśmy o wizytach u lekarza i po co one są. Nieco później dodaliśmy do informacji konsekwencje jakie idą wraz z przyjściem na świat rodzeństwa, a te dla takiego małego człowieka są naprawdę ogromne. Jego cały mały świat zaraz się zmieni, a dziecko przecież innego świata od tego, w którym obecnie funkcjonuje nie zna. Dlatego wszystkie zmiany jakie zajdą warto przedstawić w pozytywnym świetle np. mówienie, że dziecko teraz będzie musiało dzielić się swoimi zabawkami jest nietrafione i odradzam tak przedstawiać rzeczywistość. Dla nas dorosłych ta informacja jest zwyczajna, ale dla dziecka jest to koniec świata. Dlatego tę informację warto przedstawić w nieco inny sposób: „Antosiu niebawem, jak Twoja siostra się urodzi i trochę będzie starsza, to będziecie się razem bawić i wymieniać zabawkami. Ty masz swoje zabawki, Zosia będzie miała swoje i możecie się nimi dzielić. Fajnie nie?”.
Warto też dać do zrozumienia dziecku, że rodzeństwo będzie tak samo ważne jak ono i rodzice tak samo mocno będą je kochać, aby zminimalizować zazdrość, która dla takiego małego dziecka jest naturalnym objawem. W tym wszystkim podkreśliliśmy też, że małe dzieci wymagają nieco większej uwagi, aby nasz mały Antoś po przyjściu na świat Zosi wiedział, że rodzice będą często się nią zajmować. Mówiliśmy proste rzeczy, takie jak to, że małe dzieci nie potrafią się sobą zajmować, potrzebują dużo opieki i muszą często jeść. Mówiliśmy, że dużo płaczą i wtedy trzeba je wziąć na ręce i pokołysać, aby się uspokoiło. Próbowaliśmy też włożyć w to nieco jego zaangażowania, aby mógł się zastanowić czy nam pomoże w opiece nad małą Zosią. Chcieliśmy, aby poczuł się potrzebny i zrozumiał rolę starszego brata. Przygotowaliśmy go również na czas porodu mówiąc mu o tym, że przez kilka dni i nocy mamusia będzie w szpitalu, aby urodzić Zosię. Dzięki temu wiedział, że zostanie pod opieką taty i babci. Nie chcieliśmy, aby nasz synek nagle został bez mamy i wiązał to z informacją, że mamę na jakiś czas zabiera mu się przez jego siostrę.
Zdaję sobie sprawę, że w ciąży następuje wiele zmian i trzeba się z nimi zmierzyć. Kobieta może mieć różne dolegliwości i odczuwać duży dyskomfort. Brak siły, nudności, opuchnięte nogi czy bóle pleców, to tylko nieliczne z nich. W tym czasie pewne obowiązki powinien przejąć facet i tak było w naszym przypadku. W tym wszystkim absolutnie nie chcieliśmy zapomnieć o naszym synu i robiliśmy wszystko co w naszej mocy, aby nie dać mu do zrozumienia, że jest teraz mniej ważny. Zależało nam na tym, aby zmiany i nowe obowiązki nie zakłóciły funkcjonowania naszej rodziny. Czas na poświecenie naszemu synowi tak potrzebnej w tym wieku uwagi nie mógł zostać przez nas sprowadzony do niższej rangi. Kiedy panowało zdecydowanie gorsze samopoczucie i żona nie miała siły na zabawę z synem, to mówiliśmy mu o tym tylko czasem, ale nie dawaliśmy do zrozumienia, że dzieje się to przez jego siostrę. Nie chcieliśmy, aby łączył brak zabawy, czasu dla niego czy gorsze samopoczucie mamy z siostrą. Cały czas wysyłaliśmy pozytywne wiadomości związane z przyjściem na świat nowego członka rodziny.
Gdybyśmy nieustannie w odmowach bombardowali nasze dziecko informacjami:
Taki obraz rodzeństwa w brzuszku, mógłby zostać napisany w bardzo niefortunny sposób, który prowadziłby do negatywnego myślenia naszego dziecka o zachodzących zmianach. Te cytaty zostały niestety zasłyszane i nie sposób mi się z nimi zgodzić. Po zaserwowaniu takich informacji, w myślach dziecka pojawiają się dane:
Małemu dziecku w odmowie w zupełności wystarczy informacja: „Mamusia się źle czuję, bo jest w ciąży”. Jeśli dziecko dopytuje i jest starsze – bardziej świadome sytuacji – to rozmawiajmy szczerze o zachodzących zmianach, ale unikajmy w tym skojarzeń personalnych (to wszystko nie jest winą dziecka w brzuszku, nie dzieje się przez rodzeństwo).
W czasie gdy rodziła się Zosia, nasz mały Antoś miał niecałe dwa lata. Kiedy moja żona wybierała się do szpitala rodzić, Antoś spakował swój mały plecak i pojechaliśmy do babci. Spędził tam kilka dni głównie pod jej opieką, ale zależało mi na tym, by wracać na przynajmniej 2-3h w ciągu dnia, by z nim być. W tym czasie rozmawialiśmy o tym, że już za chwilę pozna siostrę. Ważne było dla mnie, aby wszystko dobrze wyważyć, by w tym czasie przebywać jak najwięcej z moją żoną i córeczką jednocześnie nie pozostawiając na długo syna. Antoś był zaciekawiony tym wszystkim co się działo, i dobre było to, że pobytu u babci bez rodziców nie odbierał jako kary. Był na to gotowy i naprawdę fajnie to zrozumiał. Byliśmy z Antosiem przygotowani na przyjęcie siostry, kupiliśmy dla niej prezent, aby mógł nim przywitać nowego członka rodziny.
Pojechałem do szpitala po żonę i córeczkę i zawiozłem ich do naszego domu, aby tam u nas mogły czekać na Antosia. Zależało nam, aby Antoś pierwszy raz siostrę zobaczył w naszym wspólnym domu i poczuł, że to miejsce jest naturalne dla wszystkich, że siostra już w tym naszym domu jest i na niego czeka. W imieniu Zosi również kupiliśmy prezent dla Antosia, a nasz małych chłopczyk nie spodziewał się, że ta mała istota, którą dopiero co zobaczy już go uszczęśliwi, darując mu pluszaka – ulubionego bohatera z bajki – George’a ze świnki Peppy. Antoś swojej małej siostrze podarował laleczkę. Wymiana prezentów i pierwszych spojrzeń dla nas wszystkich była fantastycznym przeżyciem. Nie spodziewaliśmy się aż takiej naturalności i normalności, takiego efektu oswojenia brata z siostrą.
Można by powiedzieć sielanka, ale absolutnie tak nie jest i chwile trudne były i są, i kolejne na pewno przed nami. Antoś z Zosią nie zawsze są zgodnym rodzeństwem i zdarzają im się bijatyki, ale dzięki oswojeniu są to incydenty. Nasza rodzina nie doświadczyła obsesyjnej zazdrości, nieustannego wyrywania zabawek z rąk, walki o wszystko i częstego bicia rodzeństwa bez powodu i jestem przekonany, że oswojenie Antosia z Zosią jest tego zasługą. Antoś jest starszym bratem i pokazuje to na każdym kroku opiekując się Zosią, wymyślając zabawy, robiąc jej jedzenie. Zosia jest młodszą siostrą Antosia, powtarza po nim, uczy się i traktuje go jak swojego przewodnika.
Szczerze to nie wyobrażam sobie, że mogłoby tak być. Nie chciałbym sytuacji, w której moje małe dziecko musi poradzić sobie z nową sytuacją, nie dostając wcześniej wskazówek jak powinien w takiej sytuacji się zachować. Gdyby moja żona zaczęła rodzić, a ja targałbym Antosia do babci, mówiąc mu nagle, że teraz tu zostanie i nie może iść z nami, to jego małe serce by chyba pękło, a babcia miałaby ze swoim wnukiem niezłą przygodę. Każdy kolejny dzień naszej nieobecności w jego życiu spowodowałby dalszą falę nienawiści względem tej małej niewinnej niczemu siostry. Gdyby Antoś nie został oswojony z przyjściem na świat siostry, to jakby zareagował na nowego członka rodziny, który nagle pojawia się na jego bezpiecznym terenie, a rodzice ciągle są przy nim? Serce takiego dziecka byłoby tak rozdarte, tak wściekłe, tak nieporadne w tym wszystkim, że odkręcenie tej sytuacji byłoby bardzo trudne. Jak mówić nagle, że teraz będzie inaczej kiedy już wszystko jest nie tak i bez sensu?
Krzysztof Opeldus (Tata prezes)
Oceń ten wpis
Twoja opinia jest dla mnie ważna.
Ocena 5 / 5. Głosów: 8
Nie dodano jeszcze żadnej oceny.
Skomentowano 8 razy
Wbrew wszystkiemu posiadanie rodzeństwa – w moim przypadku siostry – to super sprawa – coś o tym sama wiem ;). Myślę, że Antoś zrozumie to – tak na 100% – dopiero wtedy, gdy pójdzie do szkoły. Z własnej autopsji i życiowych doświadczeń wiem, że dzieci wychowywane jako jedynaki, nierzadko potem wyrastają na egoistów i zapatrzonych w siebie egocentryków nie do wytrzymania, choć jak wiadomo, i od tej reguły bywają wyjątki ;). W pozostałych przypadkach temat rodzeństwa to jeden z wielu „lodołamaczy” w rozmowach towarzyskich wszelakiego rodzaju ;).
Moje gratulacje.
pozdrawiam 🙂
@Dorota, coś w tym jest. Znam dorosłego faceta, który był jedynakiem i od zawsze świat musiał mu być podporządkowany. W sumie po dziś dzień tak jest. Nie chcę generalizować, bo na pewno jest wielu wspaniałych jedynaków wśród nas. Nic nie daje lepszej nauki życia jak dzielenie go z innymi już od najmłodszych lat. Kiedyś słyszałem, że najgorsza opcja to jedynak oraz dwójka rodzeństwa, a najlepsza to trzy plus. Jedynak, to już sobie wyjaśniliśmy – może, ale nie musi być zapatrzony w siebie. Dwójka, to ponoć nieustanna rywalizacja. Trzy plus, to jakaś harmonia. Odnosisz wrażenie, że rywalizowałaś z siostrą? Pozdrawiam Cię serdecznie, Krzysztof.
Nie, właśnie nie, u nas było dokładnie na odwrót – zawsze mnie wspierała i to właśnie ona nauczyła mnie większość tych rzeczy, które – paradoksalnie – powinna nauczyć mnie mama (ale to już zupełnie inna historia, nie będę się teraz rozpisywać 😉 ) i do dziś jestem jej za to bardzo wdzięczna. Jasne, że były takie okresy, że jej nie znosiłam, nie lubiłam, ubliżałam jej, kłóciłam o byle co, itp. itd,, ale mimo wszystko zawsze towarzyszyło mi to poczucie bezpieczeństwa i komfortu, że jeśli nie dogadam się z rodzicami lub coś im się stanie, to zawsze jest jeszcze ktoś, kogo znam, komu ufam i co do którego mam pewność, iż nie zostawi mnie samej sobie itp. Może warto by też Antosia uświadamiać również i pod tym kątem? W końcu nie bez powodu mówi się, że „im wcześniej, tym lepiej”, prawda?
A co do tego faceta, którego znasz – ja dokładnie z takim samym typem osoby miałam do czynienia w liceum – tam poznałam koleżankę jedynaczkę, u której – jak sam napisałeś – cały świat i wszyscy wokół od zawsze musieli być jej podporządkowani. I właśnie ją miałam na myśli, gdy pisałam o jedynakach – egocentrykach i egoistach. A potem, na studiach, trafiłam na dziewczynę – jedynaczkę, której zachowanie i styl życia stanowiło całkowite zaprzeczenie powyższej teorii.
A zatem – każdy z nas jest inny, a wszystko tak naprawdę zależy od tego, w jakich warunkach był wychowywany i to nie tylko w kwestii rodzeństwa.
pozdrawiam i dużo zdrowia i siły życzę, bo pogoda nie sprzyja 😉
@Dorota, to fantastycznie. Wsparcie rodzeństwa jest bardzo ważne. Pozdrawiam Twoją siostrę! Niesamowite, że tak dużo otrzymałaś, i pewnie teraz dalej tworzycie super duet 🙂 Nas była czwórka i byłem najmłodszy. Różnice wieku są tak ogromne, że te relacje nigdy nie były zażyłe, co zrobić 🙂 Choć z jedną z moich sióstr po dziś dzień dobrze się rozumiemy.
Doświadczyłem również fajnych relacji z jedynakami, więc odstępstwa od reguły nie są takie rzadkie 🙂 Rodzina, wychowanie wpływa na to kim będziemy w przyszłości, a na pewno w dużym stopniu. Życzę Ci dobrej niedzieli i słonecznego dnia. Pozdrawiam! Krzysztof.
Dziękuję za ten artykuł, niedługo nas czekają takie rozmowy z synkiem 🙂 świetny blog!
@Paulina, życzę dobrych i owocnych rozmów! Może się czasem wydawać, że te rozmowy nie przynoszą efektu, ale to takie nasze myślenie dorosłych. Dzieci fantastycznie rozumieją, ale potrzebują o wiele więcej czasu aby się oswoić z nowymi informacjami. Cieszę się, że trafiłaś na mój blog 🙂 Pozdrawiam Cię serdecznie, Krzysztof.
Dziękuję w jej imieniu ;). Tak, nadal bardzo się wspieramy, a szczególnie teraz, po śmierci mojego Taty…, aczkolwiek może trochę zdziwić Cię fakt (a może i nie), że siostra jest ode mnie starsza aż o 9 lat. I właściwie to, że jetem na tym świecie, to również jej zasługa – po prostu któregoś dnia poszła do rodziców i powiedziała wprost: „chcę mieć siostrę”, a ci zrobili swoje i… bęc! Żyję. I z tego co wiem, to Tata również marzył o dużej rodzinie (a więc de facto mogłabym mieć dzisiaj więcej rodzeństwa), ale – niestety – mama nie chciała się na to zgodzić i w sumie do dziś nie wiem dlaczego…
Nic, teraz i tak już z tym nie zrobię – to już zamknięty rozdział. Teraz trzeba cieszyć się tym, co mamy teraz 😉 – Ty masz dzieci, a ja mam dobrą siostrę, z którą mogę pogadać o wszystkim i o niczym, i nie tylko :).
pozdrawiam i dobrego wieczoru
@Dorota, rzeczywiście spora różnica wieku. Moja siostra z którą się dość dobrze dogadujemy jest ode mnie starsza o 11 lat, więc bardzo podobna różnica.
„[…] a ci zrobili swoje i… bęc!” – nieźle to podsumowałaś. Nie ukrywam, że wręcz się uśmiechnąłem 🙂 Twoja mama miała prawo nie chcieć więcej dzieci, a Twój tata miał prawo chcieć ich całe mnóstwo. To nie są łatwe rozmowy, a czasem lęki są silniejsze od nas.
Współczuję śmierci taty. Mój tata odszedł 7 lat temu i niezależnie od relacji jest to mocne doświadczenie. Nie dalej jak dziś rano zapisałem roboczy tytuł wpisu: „Gdy umiera ktoś bliski”. Nie wiem kiedy go napiszę, bo tematów jest całe mnóstwo i pomysłów również. Potrzeba odpowiedniego nastroju, aby ten temat był dobrze napisany.
Życzę Ci dobrego tygodnia! Krzysztof.