Strona główna » Wychowywanie dzieci » Miał 12 lat kiedy popełnił samobójstwo
Wojtek miał 12 lat kiedy to się wydarzyło. Był jak to mówią z dobrego domu. Rodzice naciskali na dobre oceny. Wszystkie rozmowy w domu kręciły się wokół szkoły: czy lekcje odrobione, czy czwórka poprawiona, czy zajęcia dodatkowe ogarnięte, czy na jutro wszystko umiesz na blachę?
Kiedy nie poprawił czwórki nie odzywali się do niego, ignorowali go, dawali do zrozumienia, że zawiódł. On nie chciał zawodzić, miał tylko ich… W szkole był raczej ignorowany, nie dał szansy się poznać, bo na każdej przerwie jego nos był w książkach. Nadrabiał to czego nie udało mu się doczytać w nocy, a zarywał je bardzo często. Rodzice na to pozwalali, byli nawet dumni, że się tak stara.
Kiedy przyszedł dzień jego urodzin nie wytrzymał… wszyscy życzyli mu tylko dobrych ocen, a on już nie miał na to siły. Od rodziców jak zwykle dostał książki, ale tym razem na poziomie klasy licealnej. Rodzice zachęcali, że koniecznie dziś musi się zapoznać z każdą. W jednej z nich znalazł kopertę, a serce mocniej mu zabiło… Nie czuł nigdy wcześniej czegoś takiego, tej magii… Kiedy ją otworzył nie mógł powstrzymać się od płaczu. Było to zaproszenie na korepetycje z matematyki wraz z listem od przyszłego nauczyciela. Na końcu była informacja, że będą się spotykać dwa razy w tygodniu.
Kiedy potargał list i wykrzyczał rodzicom, że nie chce, że nie ma już siły… to ci zaczęli go wyzywać, że jest niewdzięczny, że myśli tylko o sobie. Powiedzieli mu też, że kiedyś im za to podziękuje. Takich sytuacji było jeszcze kilka, gdy mówił im, że już nie chce, że już nie daje rady, że musi odpocząć… Za każdym razem rodzice powtarzali mu, że ma nie narzekać, bo niedługo będą wakacje, to będzie mógł się uczyć mniej. Ale Wojtek już naprawdę nie miał siły, a do wakacji było jeszcze kilka miesięcy.
Zaczął szukać pomocy wśród nauczycieli. Kiedy odważył się na rozmowę, zapytany o to co się dzieje, wydusił z siebie niepewnym głosem: „Mam problem proszę pani”. Nauczycielka bez chwili zawahania odpowiedziała mu: „Jaki ty możesz mieć problem Wojtusiu – wzorowy uczeń, oceny najlepsze w klasie, rodzice nie mogą się ciebie nachwalić…”. Chłopak nie wydusił z siebie już żadnych słów, niepewnie się uśmiechnął, ale nie wrócił do domu.
Wojtek popełnił samobójstwo. Skoczył z ostatniego piętra wysokiego budynku, zginął na miejscu. Historia ta inspirowana jest prawdziwymi wydarzeniami, które miały miejsce w jednym z miast na Śląsku. Imię zostało zmienione.
Przyszło nam żyć w czasach, w których dzieci popełniają samobójstwa, ale o tym się bardzo mało mówi. Polska została sklasyfikowana na drugim miejscu w Europie, jako kraj o największym stopniu zarejestrowanych prób samobójczych wśród dzieci. Liczba z roku na rok drastycznie rośnie (na przestrzeni ostatnich lat, liczba ta wzrosła dwukrotnie). Rocznie, w Polsce notuje się o ok. 700 prób samobójczych wśród dzieci, z tymże Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) zaleca, by każdą próbę samobójczą dziecka mnożyć od 100 do 200 razy. Wynika to z faktu, iż jest wiele sytuacji, w których dzieci się nie przyznają lub nie informują o swoich planach samobójczych. Zatem mówimy już o tysiącach prób samobójczych dzieci w ciągu roku!
Warto się zastanowić, pomyśleć, porozmawiać, zareagować. Być przewrażliwionym i nie bagatelizować. Czasem wystarczy tak niewiele, by uratować życie.
Krzysztof Opeldus (Tata prezes)
Oceń ten wpis
Twoja opinia jest dla mnie ważna.
Ocena 4,8 / 5. Głosów: 18
Nie dodano jeszcze żadnej oceny.