Historia prawdziwa opublikowana za zgodą Jagody.
Plac zabaw na terenie ośrodka wypoczynkowego. Grupka dzieci bawiących się razem, osobno i w kupkach, w różnym wieku, dla każdego coś dobrego.
Przychodzą rodzice z około 5-letnim chłopcem. Chłopiec kurczowo trzyma się rodziców, nie chce ich odstąpić. Choć patrzy na dzieci, nie odważy się podejść. Rodzice „wypychają” go tekstami: „no idź do dzieci, przywitaj się, zapoznaj, pobaw się z nimi, przedstaw się, śmiało nie wstydź się”. Chłopiec nie chce, wstydzi się… No nic myślę, nieśmiały egzemplarz, ale przecież dzieci są różne i to normalne.
Chłopiec wchodzi na drewnianą konstrukcję zjeżdżalni… 5-latek w mojej ocenie spokojnie sobie poradzi, nie powinna stać mu się krzywda, a nawet jakby spadł, to wysokość zupełnie nie groźna. Ojciec leci biegiem: „nie wchodź tam! Spadniesz!” słyszę z paniką w głosie. Myślę sobie, jeju… obchodzą się jak z jajkiem. I już pomyślałam, że jak trzymają go pod kloszem, to jak ma być pewny siebie?!
Po dłuższej przyczajce chłopiec nieśmiało zaczął podchodzić do dzieciaków, nawiązywać kontakt, interakcje. Myślę super! Przemógł się! I w tym momencie co robią rodzice?
„Filipku chodź idziemy coś zjeść”. Chłopiec protestuje, chce się bawić z dziećmi. Jednak rodzice stanowczo zabierają go z placu zabaw, a on płacze. Nie wierzę w to co widzę i słyszę…
Chłopiec włożył tyle wysiłku, żeby się przemóc, a oni tak po prostu go zabierają na jedzenie niecierpiące zwłoki. Tak bez gadania i już. No aż korciło mnie żeby się odezwać… W efekcie byłam zła, zrobiło mi się przykro i było mi mega żal tego chłopca.
Trzeba o tym mówić głośno i uświadamiać innych, bo możemy tak wiele stracić. Rodzice (być może nieświadomie) popełnili trzy znaczące błędy, które będą oddziaływać na rozwój tego dziecka. Jeśli te błędy są powtarzane regularnie, to mamy już problem poważny.
Wypychanie dziecka do dzieci i zachęcanie go tekstami typu „no idź”, „przywitaj się”, „śmiało, nie wstydź”. To nie są działania, które motywują, lecz blokują. Dziecko ma prawo do własnego zdania, i do tego aby we właściwym dla niego czasie przemóc się i pozwolić sobie na kontakt z rówieśnikami. Ma prawo powiedzieć „nie” oraz ma prawo, by powiedzieć „tak”, gdy samo poczuje taką potrzebę. Działając w ten sposób przekraczamy granice dziecka i nie stwarzamy mu poczucia bezpieczeństwa. Ponadto działamy niekorzystnie na kontakty dziecka z rówieśnikami. Zmuszamy je do tych kontaktów, a przecież dziecko doskonale wie kiedy i czego chce. Zachwianie tego poczucia jest błędem.
Gdy dziecko odważyło się i korzysta np. z atrakcji placu zabaw, które w naszej dorosłej ocenie są „niebezpieczne”, to asekurujmy je, ale nigdy nie wysyłajmy dzieciom sygnału, że „nie dadzą rady”. Dosłownie podcinamy dzieciom skrzydła, sprawiamy, że dzieci stają się mniej odważne, nie wierzą we własne siły i możliwości. Dzieciom w takich sytuacjach należy kibicować, a jeśli tego nie potrafimy, to zapytajmy chociaż czy możemy im pomóc. Mówienie dzieciom, że czegoś nie będą potrafiły zrobić jest błędem.
Kiedy wiemy, że nasze dziecko ma trudności z nawiązywaniem kontaktów i gdy widzimy, że po wielu próbach przemogło się – nie psujmy tego. Taka sytuacja, to milowy krok w stronę nawiązywania relacji z innymi. Wszystko co mieliśmy zaplanowane odchodzi wtedy na plan dalszy. Dajemy dziecku możliwość, aby jeszcze przez jakiś czas trwało w nowo nawiązanej relacji. Możemy też podejść do dziecka i powiedzieć mu, że jesteśmy z niego dumni i życzyć mu świetnej zabawy. Ukrócenie zabawy w tak ważnym dla dziecka momencie jest błędem – cofamy się dwa kroki do tyłu.
Czasem wystarczy tak niewiele, by tak wiele zmienić w naszym dorosłym jak i dziecięcym zachowaniu. Nie traktujmy dzieci równą i dorosłą miarą, albo co gorsza żadną miarą, gdzie dziecko nie liczy się wcale, bo sprawy dorosłych są najważniejsze. W życiu, aby było ono odpowiednio poukładane należy mieć na uwadze to, że sprawy dzieci jak i dorosłych są ważne tak samo!
Krzysztof Opeldus (Tata prezes)
Oceń ten wpis
Twoja opinia jest dla mnie ważna.
Ocena 5 / 5. Głosów: 8
Nie dodano jeszcze żadnej oceny.