Strona główna » Wychowywanie dzieci » Wtrącanie się obcych ludzi w wychowywanie dzieci
Nieznajomi, dlaczego rościcie sobie prawo do wychowywania naszych dzieci? Dlaczego zaczepiacie je na ulicy, w sklepie, przychodni i je straszycie, nieraz poniżacie, podcinacie skrzydła? Dlaczego z Waszych ust wobec naszych dzieci padają słowa:
Kto dał wam prawo do wtrącania się i „ratowania” sytuacji w chwilach histerii i być może niewygodnego krzyku naszych dzieci, który uważacie za brak wychowania? No i dlaczego twierdzicie, że to właśnie nasza wina, bo rzekomo używamy metod bezstresowego wychowania.
My, Rodzice dzieci, które mają chwilę kryzysu w miejscu publicznym prosimy o zrozumienie i wyrozumiałość. Nie ma w nas zgody na straszenie naszych dzieci! Każdego dnia ciężko pracujemy nad budowaniem ich poczucia bezpieczeństwa.
Co możecie zrobić kiedy nasze dziecko krzyczy w sklepie, leży na ziemi i wierzga nogami lub płacze zbyt głośno? Uśmiechnijcie się i dajcie nam przez ten gest odrobinę otuchy i zrozumienia!
To pytanie zadaję sobie bez końca i nie potrafię znaleźć rozsądnej odpowiedzi. Bo nie istnieje taka, która w jakikolwiek sposób mogłaby dać zgodę na wychowywanie cudzego dziecka – przecież widzisz je pierwszy raz, to jakim cudem znasz jego problem?! Jakim też cudem znasz metody naszego wychowania?
Niestety takich sytuacji jest całe mnóstwo i w złotych radach nieznajomych można przebierać. Najczęściej dzieje się to w sklepie, komunikacji czy nawet w kościele. Czasem samo spojrzenie wystarczy, aby zrozumieć jasny przekaz. Nikomu nie życzę, aby doświadczał takich przekazów, bo nikt na taki przekaz nie zasługuje!
To bardzo wygodne powiedzieć „nie dajesz rady”, gdy sytuacja nie dotyczy bezpośrednio ciebie. To też proste powiedzieć źle ubierasz dziecko, bo dziś przecież tak zimno (+10 stopni), a twoje dziecko bez czapeczki… Jeśli sądzisz, że wiesz więcej o wychowaniu, to zachowaj to dla siebie. Bo jako rodzice nigdy nie podważamy wychowywania cudzych dzieci, mimo iż momentami gotujemy się w środku.
Jako rodzice dzieci, które mają momenty załamania w miejscach publicznych, w imieniu własnym i innych Rodziców kategorycznie sprzeciwiamy się traktowaniu nas z góry. Sprzeciwiamy się też przyszywaniu nam łat i podważaniu naszych metod rodzicielstwa bliskości. Przekazując tym również informację, iż rodzicielstwo bliskości nie ma nic wspólnego w bezstresowym wychowaniem – to całkowicie różne od siebie metody!
Bądźmy dla siebie ludzcy, dobrzy i życzliwi. Pamiętajmy, że każdy z nas może mieć kryzys i jest to zupełnie naturalna kolej rzeczy. Kryzys w miejscu publicznym można pokonać tylko wsparciem i zrozumieniem. Nie pokona go żadna złota rada z wychowania – to tak nie działa!
Krzysztof Opeldus (Tata prezes)
Oceń ten wpis
Twoja opinia jest dla mnie ważna.
Ocena 4,6 / 5. Głosów: 22
Nie dodano jeszcze żadnej oceny.
Skomentowano 2 razy
Czasami i sami rodzice tak się zachowują „Bo Cię Pani zabierze”
@paula, masz rację – to się niestety zdarza… Mam nadzieję, że świadomość, iż słowa mają moc i konsekwencje będzie coraz większa. Pozdrawiam Cię serdecznie! Krzysztof