Dużo piszę o kobietach i o tym, jak potrzebne jest im wsparcie po porodzie i w macierzyństwie, szczególnie na początku. Dziś bardzo bym chciał spojrzeć na temat porodu i pojawienia się dziecka od innej strony, też szalenie ważnej, bo od strony mężczyzny.
Zazwyczaj ciąża i poród nakierowany jest na kobietę. I dobrze, bo to ona nosi pod sercem dziecko i wyda je na świat. Jednak myślę, że warto podkreślić rolę mężczyzny, męża i przyszłego ojca w temacie oczekiwania na dziecko.
Nie jest to przeżywanie podobne do tego kobiecego i matczynego. Odbywa się ono często na zupełnie innych płaszczyznach i dotyczy np. lęku o swoją ukochaną i tego, co ją czeka w związku z porodem, tego czy zdoła utrzymać rodzinę i czy nie zawiedzie na polu wspierający mąż i ojciec. Jego przeżywanie może dotyczyć również tego, czy zmienią się i w jakim stopniu jego stosunki z żoną, także pod kątem seksualnym oraz czy nie zostanie odsunięty.
Niestety, kiedy piszą do mnie mężczyźni, to często w temacie odrzucenia przez żonę właśnie po pojawieniu się dziecka. To jest ogromne niebezpieczeństwo i krok w stronę nie tylko popsucia się relacji między rodzicami, ale także rozstania.
Być może napiszę zbyt ostro, ale Kochane Kobiety, nie możecie odtrącać swoich mężczyzn na rzecz dziecka. Owszem, dziecko potrzebuje czasu, opieki i czułości, ale potrzebuje przede wszystkim kochających się i dbających o siebie nawzajem rodziców.
Wiadomo, mężczyzna nie nakarmi dziecka piersią, ale są czynności, które spokojnie możesz oddać w jego ręce. Dzięki temu on będzie czuł się potrzebny i spełniał w roli ojca i męża, a Ty będziesz bardziej wypoczęta. A co za tym idzie będziesz miała w sobie więcej pozytywnych emocji i chęci na spędzanie czasu z mężem.
I choć nie spotykało się to zdanie tylko z pozytywnymi reakcjami, nadal podtrzymuję: dzieci nie są najważniejsze. Są bardzo ważne, ale to Twoja druga połowa zostanie z Tobą na zawsze, a dzieci odejdą. Z czym wtedy zostaniesz? Z relacją pełną wzajemnego zrozumienia i miłości czy z relacją, która jest do naprawiania lub już nie do odratowania?
Krzysztof Opeldus (Tata prezes)
Oceń ten wpis
Twoja opinia jest dla mnie ważna.
Ocena 4,8 / 5. Głosów: 26
Nie dodano jeszcze żadnej oceny.
Skomentowano 4 razy
Zdecydowanie zgadzam się! Ojciec na bocznym torze? Dlaczego przecież to też rodzic? Na obronę kobiet – bo sama nią jestem, chciałam tylko napisać: że my kobiety chyba tak bardzo jesteśmy zmęczone tym nadmiernym dbaniem o siebie (wszystko po to, by dziecko było zdrowe), zmęczone porodem, karmieniem, spaniem na trybie „czuwaj”, że chyba same nie potrafimy dać sobie luzu i zadbać o siebie, a tego nam najbardziej trzeba. A jak zadbać o partnera i budowanie relacji, kiedy same nie wiemy jak znaleźć siłę, by dojść do siebie? Ja żeby tak wrócić do „swojego stanu”potrzebowałam 2-3 miesięcy” – a i hormony bardziej się uspokoiły. Brzmi to może śmiesznie, że hormony nam „wariują” – ale tu nie ma nic do śmiechu, my same kobietki nie potrafimy ich i siebie wówczas zrozumieć.
@Aneta, Dziękuję za ten komentarz! Jeśli chodzi o hormony to nie ma w tym żadnej przesady. Po porodzie wszystko musi wrócić do normy, a do tego potrzeba czasu. Doświadczyłem tego po porodach mojej żony, a ona sama do dziś zastanawia się jak mogła się tak, a nie inaczej zachować i że normalnie by tak nie zrobiła 🙂 Potrzeba tutaj dużo wsparcia i też po stronie mężczyzny leży chęć odciążania kobiety. Jednak on nic nie zrobi, jeśli spotka się z murem po drugiej stronie. Pozdrawiam Cię serdecznie!
Zrozumienie po obu stronach, przyzwyczajenie do nowej sytuacji i ogromnych zmian to podstawa. Ale to prawda, to musi być trudny czas – dla każdej ze stron… Potrzeba sporo cierpliwości i woli walki
Bardzo dobry artykuł. Jestem tatą nawet podwójnym i niestety jestem w takiej sytuacji od 2 lat że zajmuję ostatnie miejsce w rankingu domowym. Czasem to mi się wydaje że jestem tylko potrzebny do zarabiania pieniędzy.
W skrócie nasze relacje codzienne są ok. Niestety mam taką pracę jaką mam. Nie mam mnie całymi dniami w domu ale jak przychodzi weekend staram się ze wszystkich sił odciążyć żonę aby mogła trochę oddając , ubieram ” fartuszek ” i zamieniam się gospodynię domową. Oczywiście nie zapominam o moich skarbach żeby im również czas poświęcić. Jeśli chodzi o życie intymne to go praktycznie nie ma. A jeśli już do czegoś dochodzi to jest wymuszone przeze mnie.