Strona główna » Relacje i związki » Kobieta kobiecie wilkiem, o tym jak być wredną babą
Pierwsze skojarzenie, które we mnie się rodzi pisząc ten tekst, to wkładanie palca w rój pszczół. Domyślam się, że wiele kobiet zechce mnie zaraz zlinczować, ale moja potrzeba podzielenia się niepokojącym spostrzeżeniem jest silniejsza. Czyta mnie regularnie już kilka tysięcy kobiet – każdą z Was teraz pozdrawiam i dziękuję, że jesteście ze mną. Jeśli postanowicie już tu nie zaglądać, to decyzję szanuję i raz jeszcze dziękuję za towarzyszenie. W głębi serca jednak wierzę, że pozostaniemy w niezmienionym składzie i sprawy trudne pokonamy razem.
O co tyle zamieszania? Chodzi o różnicę w sposobie widzenia i załatwiania spraw pomiędzy mężczyznami a kobietami. Kiedy facet nie zgadza się z drugim facetem i mają do załatwienia problem, to dają sobie przysłowiowo w twarz i temat zostaje zakończony. Z kobietami jest inaczej. Kiedy kobieta ma problem z kobietą, to wspina się na wyżyny ludzkiej wredoty. Nawet, jeśli trudno coś zarzucić, bo wszystko w tamtej dość dobrze jest poukładane i piękne, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby znaleźć centymetr ciała, małą porażkę jakich wiele, aby właśnie tam wbić szpilę. Niepotrzebnie się teraz denerwujesz, bo przecież to Ciebie nie dotyczy. Czy mam rację?
Najgorzej jednak jest z matkami. Matka drugiej matce, która źle wychowuje dzieci nie przebaczy, u matki, która lepiej wychowuje dzieci tamta jest przegrana. Już na starcie macierzyństwa przegrana jest ta, która nie podołała urodzić naturalnie i poszła na łatwiznę umawiając się na cesarskie cięcie. Czy rzeczywiście to był jej wybór? Tego nie wiem – tak przeczytałem w Internecie. Dla matki karmiącej mieszanką lepiej będzie, żeby o tym publicznie nie mówiła, bo mam wrażenie, że momentami te mamy są nie tylko podejrzane o przestępstwo, ale również i oskarżone o jego popełnienie. Czy mama ta karmi tylko dla własnej wygody? Nie mam zielonego pojęcia, ale tak było napisane. Jeśli któraś z mam nie używa pieluch wielorazowych, to może ją dopaść eko terror, bo Planeta Ziemia niszczeje, a i dupki mogą być za często odparzone. Czy to jest prawdą? Nie wiem, tylko to przeczytałem.
Nie od dziś wiadomo, że noszenie dziecka w chuście jest dobre dla jego rozwoju, ale mama może przegrać sobie tym, że źle ją dobierze do wieku dziecka. Nie to jest jeszcze najgorsze, bo fala hejtu zaleje ją dopiero wtedy kiedy źle ją zwiąże. Lepiej wtedy nie publikować nigdzie zdjęć. Sam mam w prywatnej kolekcji takie jedno zdjęcie, gdzie moja córeczka idealnie nie wisi – zamknąłem je w sejfie. Tak samo sprawa ma się do nosidła, które może stać się wisiadłem i doprowadzić do kolejnej rodzicielskiej porażki. Nieodpowiednie nosidło jest niebezpieczne dla zdrowia dziecka i warto to podkreślać z miłością nie wylewając przy okazji z siebie jadu.
Zdrowe odżywianie, to temat rzeka i na tym polu przegrać można bardzo szybko, jeśli gdzieś w oddali zauważy ktoś słoiczek. Od razu słychać głosy, które mówią: „jak to można tak karmić bezmyślnie dzieci, co z niej za matka” – mam swoje BLW i rozum. A niech okaże się, że to był akurat jeden, jedyny raz, a już łata złej, niedobrej, wygodnej przyklejona na zawsze. Warto też się zastanowić czy publikować zdjęcia dzieci ze słodyczami. Zalecam wpierw przeczytać ich skład, przeanalizować go, a dopiero potem podjąć decyzję o publikacji słodkiego materiału. Tak dla bezpieczeństwa nas wszystkich. Jeśli mowa o bezpieczeństwie, to tematu wożenia dzieci tyłem do kierunku jazdy zabraknąć nie może. Jestem zwolennikiem fotelików RWF o czym już niejednokrotnie pisałem, ale nie oceniam rodziców, którzy wożą przodem. Nie mogę jednak zrozumieć, dlaczego niektóre zwolenniczki RWF zmieniają się w fanatyczki RWF nękając inne matki, wyrzucając im, że nie dbają o bezpieczeństwo dzieci. Kiedy wiem, że coś jest dobre i warte polecenia, to moje pragnienie jest tylko jedno – uświadamiać z miłością, że można być bardziej świadomym rodzicem, ale nikt w tym nie powinien czuć się gorszym rodzicem – nie istnieją lepsi i gorsi rodzice, ale mniej i bardziej świadomi.
Poród naturalny, karmienie piersią, pieluchy wielorazowe, chusta i nosidło, BLW i zdrowie odżywianie oraz jeżdżenie tyłem do kierunku jazdy są bardzo dobre! Jednak czy na miano dobrej mamy zasługuje się dopiero wtedy, gdy to wszystko jest jej udziałem? Można mieć plany i marzenia, ale życie często je weryfikuje. Czy nie lepiej w tej różnorodności, sporze, odmiennym zdaniu odnaleźć piękno – kobiece piękno, delikatność i naturalność? Tak, aby uświadamiać inne mamusie, że czasem można lepiej, inaczej, ale z troską o drugiego człowieka. W taki sposób, aby nie oceniać, nie osądzać, nie eksponować swojej większej i „lepszej” świadomości rodzicielstwa. Mocno w to wierzę, że jednak się da!
Pamiętam pewną sytuację, która miała miejsce we Wrocławiu w dużym sklepie z butami. Sznur kobiet w kolejce – ponad 10 na pewno – jeden mężczyzna gdzieś z przodu i jedna kobieta w zaawansowanej ciąży na końcu kolejki. Gdy przyszła jego kolej poprosił kobietę w ciąży, aby podeszła do kasy zamiast niego. Nie zrobiła tego żadna z kobiet i nie zrobiły tego panie obsługujące kasę. Chciałbym napisać, że to tylko jedna z nielicznych sytuacji, ale niestety jedna z wielu. Doświadczyłem przepuszczania w kolejce kobiet w ciąży tylko przez mężczyzn i może raz przez panią ekspedientkę, która miała dobry wzrok na klientów. Kiedy mam możliwość, to zawsze to robię i nie ma dla mnie znaczenia czy widzę kobietę na początku ciąży czy z dużym brzuszkiem. Doskonale wiemy, że każdy trymestr może być trudny. Doskonale też wiemy, że i na początku ciąży opadają siły, krwioobieg i hormony szaleją, zdarzają się duszności, zawroty głowy – tak zwyczajnie można się słabo czuć. Dlaczego zatem kobieta, która doświadczyła tych dolegliwości potrafi być zimna w stosunku do innych kobiet w ciąży?
Kobiet zazdrosnych, rywalizujących ze sobą, dokuczających i siejących intrygi zdarzyło mi się w życiu spotkać nie raz. To nie było dla mnie – osoby stojącej obok – miłe doświadczenie. Co myśli i czuje kobieta, którą to dotyka mogę się tylko domyślać. Drogie Kobiety, bądźcie dla siebie milsze i doceniajcie się. Każda z Was ma za sobą historię życia, nie jedna jest poraniona, niepoukładana, bez siły na makijaż, bez siły na życie, ale to nie czyni żadnej z Was gorszą. Każda kobieta ma w sobie Piękno o które warto dbać wspólnie i solidarnie. Bez wyrzucania wad i niedoskonałości na świecznik. Wspierajcie się nawzajem, uświadamiajcie z szacunkiem i dobrze sobie życzcie ❤
Krzysztof Opeldus (Tata prezes)
Oceń ten wpis
Twoja opinia jest dla mnie ważna.
Ocena 4,1 / 5. Głosów: 14
Nie dodano jeszcze żadnej oceny.
Skomentowano 4 razy
Bardzo ważne słowa. Dziękuję za ten tekst.
Jest rzeczywiście tak, że często jesteśmy dla siebie wredne czy złośliwe kiedy mamy ze sobą jakiś problem – byle dopiec jedna drugiej. To niestety ta nasza „ciemna strona mocy” i rzeczywiście moc rażenia bywa wielka. Wstyd.
Mam w pracy dużo koleżanek. Staram się na co dzień być miła, koleżeńska i uprzejma w stosunku do nich. Ale jest chyba w nas jakaś taka wrodzona wredota, bo kiedy ostatnio jedna z nich była dla mnie złośliwa i „kąsała” od rana – ja, zamiast wznieść się ponad to i życzliwością ją „pokonać”, jak to zwykle robię – już w głowie obmyślałam, co by tu następnym razem jej odparować równie ciętego.
Teraz mi wstyd, kiedy o tym myślę.
Pracuję nad sobą choć wiem, że z reguły na problem wzajemnej zazdrości, rywalizacji i porównywania się z innymi wpływa nic innego jak brak poczucia własnej wartości. A tu już trzeba nieustannie pracować, by poczuć się w pełni wartościowym człowiekiem, jak kiedyś, kiedy byliśmy dziećmi.
Życzę każdej kobiecie poczucia własnej wartości, pewności siebie i życzliwości dla siebie wzajemnie.
Ciebie Krzysztofie pozdrawiam i z serca dziękuję za Twój blog, pełen tak wartościowych treści.
@Alicja, Dziękuję za dobre słowo i pozdrowienia! To dla mnie ogromny zaszczyt czytać komentarze, które dodają mi zapału do prowadzenia tego bloga. Twoje słowa są bardzo ważne. Można z nich wywnioskować, że pisze je kobieta świadoma, która każdego dnia chce zmieniać świat na lepsze. Emanuje z niego Twoje wrażliwe serce. Życzę Ci siły w pracy i życzliwości innych, aby ten wspólny czas nie miał elementów rywalizacji, a koleżeńskiej współpracy. Dziękuję za ten głos i mocno ściskam ❤ Krzysztof.
Ostatnio zaglądam tu rzadziej, ale wiadomo jak to jest teraz – lato, wakacje (no prawie), praca na działce i inne tego typu rzeczy…
Co prawda własnej rodziny – jeszcze póki co – nie mam, niemniej temat jest mi… nie tyle bliski, co po prostu znajomy. Ostatnio bardzo często widzę, najczęściej w środkach komunikacji miejskiej i na ulicy, taki obrazek:
jedzie/idzie matka (lub „matka”) z dzieckiem; nagle dziecko zaczyna z jakiegoś powodu marudzić albo wiercić się i kręcić, a ta co robi? Zamiast normalnie powiedzieć/wytłumaczyć mu, że nie może tak, bo np. są w publicznym miejscu i tu panują inne reguły niż w domu, to zaczyna na nie krzyczeć, ubliżać, grozić w stylu: „jak się nie uspokoisz, to cię tu zostawię” itp.
Zawsze się wtedy zastanawiam: „to po co ci właściwie to dziecko, skoro nie umiesz się zająć jak należy?!” I pół biedy jeszcze, kiedy jakimś trafem znajdzie się obok druga matka lub kobieta, która ją wesprze i jej pomoże, ale – niestety – najczęściej jest tak, że ona sama jedna się męczy, a cała reszta kobiet tylko patrzy spod byka, a jak tylko zniknie za horyzontem, to ją biorą „na języki” i – za przeproszeniem – obrabiają jej d… Nieważne, czy one same są matkami czy nie, młode czy starsze, z doświadczeniem macierzyńskim czy też nie – byle tylko objechać i choć trochę poczuć się lepiej… Smutne, ale prawdziwe.
A potem się wszyscy dziwią, że później, po latach, te dzieciaki mają albo jakieś różne „dys” albo wyrastają nie daj Boże na kryminalistów, lewaków, pasożytów społecznych na koszt państwa itp. …
Dokąd zmierzasz, Polsko?
pozdrawiam 🙂
@Dorota, dziękuję za Twój komentarz. Przyznam, że Twoje doświadczenia nie są mi obce. Niestety dość często widoczne i trochę tak smutno. Coraz mniej w nas empatycznych reakcji na różne sytuacje – nawet na wypadki czy śmierć. Dużo zależy od miejsca w którym żyjemy. Przykładu szukać daleko nie muszę. Przez ostatnie 5 lat mieszkaliśmy w gminie wiejsko-miejskiej i teraz wracając do miasta przeżyliśmy na nowo „szok kulturowy”. Mentalność ludzi, dosłownie wszystko jest inne, a to tylko godzina drogi, a jakby dwa różne światy.
Nie wiem dokąd zmierza Polska, ale mam nadzieję, że obudzimy się na czas! Pozdrawiam Cię serdecznie, Krzysztof.